Archiwum 15 maja 2004


maj 15 2004 :
Komentarze: 1

Chuj... przyjechałam do Zbiczna tylko dlatego, że nie mogłam zostać i miała być Bogdana , bo Kaśki nie ma... ale pewnie z powodu tej pogody Bogusia nie przyjechała i siedze sama cały dzień... Starsi mają gości - sąsiadów którzy przynieśli jakieś szaszłyki i chcieli zebym sprobowala.. no więc wzięłam widelec i było tam takie coś co wyglądało jak rzodkiewka już wbiłam w to widelec , jak koleś zaczął mojej matce mówić , że to z kurzych wątróbek... fuuuu o mało tego nie zjadłam... a teraz graja w brydża , najebia sie i sie beda klucic stary scenariusz

A wracając  do reszty dnia to zrobiłam model DNA prześlicznej urody (lol) musze kupić jeszcze tylko koraliki, ale mam nadzieje że Paulina to zrobi... później miałam zajebistą ochotę na coś słodkiego... a że starym się nie chciało samochodem jechać to ja musiałam rowerem... zmokłam a wracając natknęłam się na przysiora , który stanął na środku drogi i zaczął się lampić : fak głupio to zabrzmi , ale przejechanie koło niego to gorszy stres niż egzaminy gimnazjalne... :...

 

brezi : :