No to koniec gimnazjum... W środe się wszystko wyjaśni - czy się dostałam do Reja... czy gdziekolwiek indziej... Postałam w piątek godzinkę w kolejce rzeby złorzyć dokumenty i pojechałam na działeczkę tym razem tylko na weekend bo w środę muszę być w wawie a jutro mam dentystę... jest opcja , że pojadę z ciocią Kasią na dłużej na działkę bo starzy nie biorą urlopu..
Ehh więc w sobotę obudził mnie sms o 10 rano (przypomnę , że 10 to dla mnie świt...) od Topka.. "Magda zadzwoń teraz bo mam mało kasy.." więc zadzwoniłam a ponieważ robię już postępy i rozumiem już jakieś 80% z tego co oni do mnie mówią... dopuki nie mówią za szybko... <tia wiem dziwnie to brzmi , że nie rozumiem bo oni niby po polsku mówią... ale z takim akcentem i używają różnych dziwnych słów typu "małowiele" "ino" "ni" zamiast nie i "jo" zamiast tak...> więc usłyszałam historię, że nie przyjechali bo ich jacyś kolesie w beemkach z kijami ścigali... i , że zamierzają do wrzesnia nie pojawiać się w zb*** i pozostało 20 % o jakieś butelce których nie zrozumiałam... później w sumie nic ciekawego się nie działo.. przyjechała Gaby z jakąś swoją znajomą... Jeździłyśmy naszym Cabrio ;) spotkałyśmy "kosemke"jego kasie i jakiegoś przyjaciela i andiego- który jak nas zobaczył zaczął się brechtać tym swoim szczurzym śmiechem... (Andi to brat "kosemki" ale w przeciwienstwie do niego nie został obdarzony urodą ani tak jak on rozumem i wygląda i zachowuje się jak rudy szczur... stąd przezwisko szczurek no i tak jak swój braciszek jest strasznym narcyzem... na swoim blogu jeździ po wszystkich , ale on sam jest siuper...)
a dzisiaj wrócciliśmy do wwa wcześniej z Kaśką okrążyłyśmy jeziorko i nazbierałyśmy po drodze litrową butelkę jagód całą.. no i dostałam później opierdol, że się spóźniłam 15 minut... ehh