Archiwum 16 maja 2004


maj 16 2004 Opowiadanko
Komentarze: 2

nudziło mi się w samochodzie :) moze jak mi sie bedzie jeszcze kiedys nudziło to dokończe...

Otworzyła oczy, nic nie pamiętała, siedziała na podłodze w mrocznym pomieszczeniu. W prawej ręce trzymała nóż. Pod ścianą siedział bezwłądnie jej oprawca. Dzieliła ich nie wielka odległość. Wyciągnęła rękę i i najdelikatniej jak potrafiła podsunęłą dłoń pod jego nos. Poczuła powiew ciepłego powietrza. Oddychał. Żył, ale był nie przytomny, a może spał... Mogła wykorzystać tą jedyną w życiu okazję kiedy to ona miała nad nim przewagę i zemścić się za wszystko co zrobił jej i jej rodzinie, albo uciec i zapomnieć. Została. Czekała aż on odzyska przytomność. Czas dłużył sie a ona próbowała sobie przypomnieć co tu się stało. W głowie miała tylko pustkę. NIe udało jej się ustalić skąd się tu wzięła i dlaczego to ona trzymała nóż... Postanowiła rozejżeć się po pomieszczeniu, lecz gdy spróbowała wstać poczuła potworny pulsujący ból w boku. Wstrzymała oddech i powoli wróciła do wcześniejszej pozycji. Skierowała wzrok w piekące miejsce. Koszulka była tam rozcięta a dookoła zakrwawiona. Plama krwi coraz bardziej się poszeżała. Trzeba zatamować krew -pomyślała. W tym momencie zaczęła sobie coś przypominać na dworze było dziś zimno - przyszło jej na myśl - nie mogłam być w samej koszulce. Rozejżała się dookoła i tak jak się spodziewała na ziemi tuż przy niej leżała bluza. Wyciągnęła po nią rękę. Na bluzie widniał napis Łosiu i rysunek łosia. Uśmiechnęła się w duchu a po chwili do jej oczu napłynęły łzy. Przypomniała sobie jak rano pokłuciła się z siostrą bo ta nie chciała jej porzyczyć tej bluzy... Ból boku wyrwał ją z tych rozmyślań. Zacisnęła zęby. Przypomniała sobie jak na filmach ludzie rozdzierają ubrania i obwiązują sią nimi. Nie zrobiłą tak. Delikatnie podwinęła koszulkę. Złożyła bluzę,owinęła się nią jak opaską i zawiązała rękawy. Przeczekała aż ból trochę minie i nie wstając przybliżyła się jeszcze trochę do swojego najgorszego wroga. Przyjżała się dokładnie jego twarzy. Znała go od dziecka, jednak nie zawsze byli wrogami. Postanowiła sprawdzić jeszcze raz czy oddycha. Wyciągnęła rękę jednak coś kazało jej najpierw podnieść nóż, który odłorzyła żeby zawiązać bluzę. Chwyciła nóż i ponownie wyciągnęła rękę. Oddychał. W tym momencie zaczęła trzeźwo myśleć co ja tu kurwa jeszcze robie ?zapytała sama siebie. Napięła mięśnie żeby wstać, lecz w tym momencie stało się coś czego się najmniej spodziewała. Otworzył oczy. Serce podeszło jej do gardła. Jakaś siła - może to właśnie instynkt samozachowawczy?- szarpnęła jej rękę. W ciągu ułamka sekundy jej ręka znalazła się przy jego gardle. W jej głowie zaczęły tłoczyć sie setki myśli i uczuć. NIe wiedziała co robić. Górę wzięła nienawiść i złość. Straciła panowanie nad sobą. Przycisnęła nóż mocniej do jego gardła. Nie zamierzała go zabić. NIe od razu. Dziwnie spokojnym głosem zapytała - i jakie to uczucie być ofiarą? Czyżby role się odwróciły?. Milczał. Zapytała jeszcze raz. Głośniej.

- Nie zrobisz tego - powiedział cicho

- Sam nie wierzysz w to co mówisz...

- Grozi za to dożywocie.. Wypuść mnie a nie złożę na ciebie doniesienie

- Chyba nie jesteś w najlepszej pozycji do stawiania warunków...

- Jeśli coś mi się stanie będzie wiadomo kto to... wszyscy znają nsze stosunki

- Nie martw się o mnie...

Skomentujecie co o tym myślicie, jeśli sie komus spodoba to moze dokończe :D

brezi : :
maj 16 2004 2 bez atu
Komentarze: 0

heh tak jak przewidziałam wszyscy sie wczoraj najebali (starzy) i szkolili mnie znowu do gry w brydża.. A ja tego nie pojmuje... Mówisz np 3 bez atu i to jest pytanie "ile masz asów"  a ta druga osoba odpowiada "4 pik" co oznacza mam 2 asy... i wszyscy to wiedzą ale nie możesz zapytać poprostu ... Tak więc wczoraj moja matka która tez nie umie grać w brydża zaczęła licytacje od "2 bez atu" (a mowila cokolwiek zeby tylko powiedziec) a to znaczy "mam 24 punkty" P. Mirka (nasza sąsiadka) powiedziała "kontra" (nie wygracie) a mój ojciec "re" (wygramy) no i się zaczęło... Tak na siebie wszyscy wsiedli... zaczęli się opierdalać za wszystko... heh moja matka cos zaczela gadac ze ładne były karty bo były kolorowe i obrazki na nich były i cyferki...P. Mirka , że mój ojciec ją olał mówiąc rekontra ...P. Wojtek (jej mąż) chyba już nie kojarzył... Ojciec się kłucił o to 2 bez atu :D potem rozmowa zeszła na przysiora, a w zasadzie na to zeby oni rozebrali do konca swoj pomost zeby on sie nie mial o co przyczepic... No i w pewnym momencie P.Mirka która w zeszłym roku nie chciała być świadkiem w sądzie na naszej sprawie vs przysior powiedziała "wiecie ,że my i tak zawsze prawdę powiemy" no i moja matka chyba to samo pomyślała co ja i jakoś tak chamsko "taa a za rok powiecie ze nie chcecie mowic prawdy..." no i znów zaczęło fruwać... a na koniec sąsiedzi musieli jakoś dotrzeć do domu no więc moja matka zaproponowała , że odwieziemy ich ale ponieważ wszyscy byli w stanie "wskazującym" to odwiozłam ich ja :D

No a dzis nuda... przysior sie kręcił tym swoim sypiacym sie opelkiem...

brezi : :