Archiwum 24 marca 2004


mar 24 2004 Z raportów policyjnych
Komentarze: 0

Powiadomiony przez sklepową o włamaniu udałem się od razu na miejsce. Przed sklepem na rozsypanym popiele stwierdziłem ślady. Nie można było rozpoznać czy to ślady człowieka, czy kota. Musiały to jednak być ślady kota, gdyż po wejściu do sklepu zauważyłem siedzącego kota, który się różnie bawił, a na moje wejście nie zareagował. W sklepie było pełno wydzielin od kota. Nic z towaru nie brakowało tylko były na podłodze rozsypane papierosy. Na pewno papierosy ten kot wziął sobie do bawienia. Dlatego stwierdziłem, że włamanie nie miało miejsca, a tylko kot w sklepie rozrabiał i sklepowa niepotrzebnie złożyła doniesienie.

...chęć wypicia wódki wynikała z choroby mojego kolegi po wcześniejszym wypiciu wódki.

Na tylnym siedzeniu samochodu nr .... siedział nieznany mężczyzna. Miał spodnie opuszczone do kolan i juwenalia na wierzchu.

W czasie jazdy patrolowej zauważyłem dwóch mężczyzn bijących się na jezdni i trzeciego leżącego obok. Ta sprawa wydała się mi więc podejrzana.

Ob. K. został zatrzymany przez nas w łazience, gdzie wpadł rozpędem wrzucając dowód rzeczowy bezpośrednio w rurę kanalizacyjną

On dotykał ją na wersalce w połowie odcinka między kolanami i brzuchem.

Po przybyciu na miejsce zastałem cudzoziemców: Palestyńczyk, Irak i ob. Niemiec.

Miał członka wyjętego, którego emitował za kioskiem w dłoni.

...na ciele widoczne były ślady ukąszeń przez czarnego psa.

Nie można było zatrzymanego dokładnie rozpytać, bo był bardzo pijany i tylko charczał odbytnicą.

Według mojej obserwacji nie był pijany, tylko napity.

Ob. S na naszym terenie powozi koniem obsranym jak krowa.

Oskarżony do wybitej szyby sklepowej podszedł wyłącznie z własnej ciekawości, ubranie z wystawy zabrał bezwiednie, gdyż się zdenerwował. Ucieczka oskarżonego na widok policji wynikła stąd, że będąc w przeszłości czterokrotnie karany bał się bezpodstawnego posądzenia o dokonanie włamania. Z tych względów działanie oskarżonego nie nosi cech przestępstwa, a jest jedynie nader dla niego nieprzyjemnym zbiegiem okoliczności

Mąż nie chciał, żeby wybuchła jakaś awantura i zwrócił się do Grzegorza z prośbą, żeby się odpierdolił.

Awanturnik siedział spokojnie na łóżku. Kiedy zażądałem okazania dowodu osobistego zaczął wymachiwać na mnie rękami i jednocześnie rękami zapierał się o meble.

Osobnik mimo mojego upomnienia zachowywał się agresywnie, wobec czego uderzyłem go kilka razy pałką służbową, więc do radiowozu wsiadł chętnie.

W połowie drogi do Warszawy usiadłem w ubikacji na muszli w ubikacji. Po pewnym czasie dosiadła się do mnie młoda osoba, tak, że siedziałyśmy we dwie osoby na jednej muszli.

brezi : :
mar 24 2004 autobus story part 2
Komentarze: 0

ludzie sa dziwni cd. dziwni... moze nie dziwni , ale nienormalni co poniektorzy... Stoję sobie dzisiaj jak zwykle na przystanku na pl. Konstytucji tyle , że nie co późniejszą porą , obok mnie stoji łysy koleś z dwoma pit bullami (koło dwudziestki był). No i podjerzdrza mój autobus już chcę wsiąść gdy akcja się rozkręca. Koleś od pitbuli tez chciał do niego wsiąść tyle , że zapomniał , że pitbull- agresywne (zwlaszcza tak wytresowane) stworzonko rzuca się na wszystko co się rusza, a że najbliżej był jakiś starszy pan to jeden z pitbulli uczepił się nogi staruszka... Jego właściciel (tzn pitbulla) Przestraszył się , że nie zdąrzy na autobus więc zaczął mocniej szarpać swojego pupilka w końcu pies puścił, a właściwie to puściły spodnie dziadka który poleciał do tyłu i wylądował na plecach... a właściciel pitbulli bąknął jedynie "to nie moja wina" i wsiadł do autobusu, dziadek za czął za nim krzyczeć rzby tu wrócił , ale on nie miał zamiaru w końcu jakiś muskularny koleś go wypieprzył z autobusu, a co było dalej to nie wiem bo odjechałam tym autobusem... 

A wracając do tego co w szkole... Rano na matmie nie było kartkówy a to rzadkość bo zawsze są ... na historii dostałam "falkę" - to takie coś pomiędzy plusem a minusem (lol) taki nowy system oceniania... :D No i jak zawsze w środę na miłe zakończenie dnia FRANCUSKI z tą suką ... mieliśmy sprawdzian a sprawdzian z francuskiego to dobra rzecz bo nie ma wtedy dłuuuuugiej nuuuuudnej lekcji a potem nam menda kazala zostac i umyc podłogę z czerwonej farby (poprzednia klasa ją pomalowała) no i tu jest właśnie przykład ciągu przyczynowo skutkowego o ktorych uczymy się historii ... Przez to mycie niezdąrzyłam do sali od chemii i wszystkie miejsca zostały zajęte więc musiałyśmy czekać 40 minut aż się zwolnią a gdybyśmy nie musieli myć tych podłóg to niemogłabym napisać tej historyjki wyżej... :p

brezi : :