Komentarze: 0
elo wczoraj pobilam swoj zyciowy rekord bo wstalam w sobote o 8 rano :) bo zamierzalysmy z kaska do kingi jechac, ale znowu lało więc sobie odpuściłyśmy (staram siem robic wszelkie kreseczki i kropeczki:)) zamiast tego od rana zjawili sie Juzik Tomek i Przemek... i meczyli nas nie wazne o co... potem pojechali za nami do zbiczna i po drodze kaska sobie pojechala gdzies a ja spotkalam dziadka Andiego i musialam udawac ze ich nie znam , ale chyba nie wyszlo :D a pozniej to tak w duzym skrocie - ja z Andrzejem szukalismy Fugi bo Kaska miala szlaban (za to ze koledzy wczoraj o 9 przyszli). Fuga sie nie znalazla ,za to spotkalismy po drodze Chinczyka Tomka i Ele z "zakupami" Kaśka powiedziala ze idzie z psem na spacer i poszlismy na zwalone drzewo do lasu :) "to to pamietam jak przez mgle - Co złego to nie my" lol . Andi z Tomkiem sie kompletnie najebali. Potem ich Chinczyk zreszta opieprzal ze mielismy upic dziewczyny a wy sie sami najebaliscie :D. Tomek siedzial i nie kojarzyl co jakis czasy tylko opieprzal Andrzeja (kuzwa za kazdym razem pisze Dudek i musze kasowac) bo byl zazdrosny o Kaśke. A Andrzejowi sie morda nie zamykala. Potem przylazl i chcial rzebysmy go do domu odprowadzily (on nawet stac nie mogl)... Ale jak sie rzucal po pol godzinie walki udalo nam sie go zaniesc na Kaski taras... On byl tak ozywiony ze sie nawet przespac nie chcial polorzyl sie na 5 minut w koszu saby i od nowa zaczal meczyc... No i mialysmy problem ja mowilam rzeby go w tym stanie nie odprowadzac a Kaska ze nie mamy wyjscia i jej ojciec moze wrocic... Wiec wybralysmy "mniejsze zlo"i odprowadzilysmy go do domu po 5ciu minutach zadzwonila jego matka ...
Noc byla ciezka :) stolarze wogle nie spali do 7 rano wiercili cieli walili i halasowali na wszelkie mozliwe sposoby o 5 rano mi sie tak potwornie chcialo pic , jeszcze ten moj kaszel ... wiec poszlam po soczek ktory przezornie zostawilam na stole na gorze - patrze - kurwa nie ma ... Na dol nie moglam zejsc z 2 powodow po pierwsze moja pizama (bo zapomnialam takowej) skaladala sie z koszulki rozmiar xs krota dawali kiedys do vivy cos tam viva arkadius a po drugie jak bym zeszla na dol sie napic to zmniejszylo by wiarygodnosc ze wypilam tylko 1dno piwo ... wiec pozostal kran naszczescie tu woda z kranu sie nadaje do picia nie to co w warszawie ...
To w duzym (nawet bardzo) skrocie a i tak wyszla zajebiscie dluga notka chyba najdluzsza w moim zyciu :) nawet ja skopiuje nawypadek jakby sie skasowala