Komentarze: 0
heh tak jak przewidziałam wszyscy sie wczoraj najebali (starzy) i szkolili mnie znowu do gry w brydża.. A ja tego nie pojmuje... Mówisz np 3 bez atu i to jest pytanie "ile masz asów" a ta druga osoba odpowiada "4 pik" co oznacza mam 2 asy... i wszyscy to wiedzą ale nie możesz zapytać poprostu ... Tak więc wczoraj moja matka która tez nie umie grać w brydża zaczęła licytacje od "2 bez atu" (a mowila cokolwiek zeby tylko powiedziec) a to znaczy "mam 24 punkty" P. Mirka (nasza sąsiadka) powiedziała "kontra" (nie wygracie) a mój ojciec "re" (wygramy) no i się zaczęło... Tak na siebie wszyscy wsiedli... zaczęli się opierdalać za wszystko... heh moja matka cos zaczela gadac ze ładne były karty bo były kolorowe i obrazki na nich były i cyferki...P. Mirka , że mój ojciec ją olał mówiąc rekontra ...P. Wojtek (jej mąż) chyba już nie kojarzył... Ojciec się kłucił o to 2 bez atu :D potem rozmowa zeszła na przysiora, a w zasadzie na to zeby oni rozebrali do konca swoj pomost zeby on sie nie mial o co przyczepic... No i w pewnym momencie P.Mirka która w zeszłym roku nie chciała być świadkiem w sądzie na naszej sprawie vs przysior powiedziała "wiecie ,że my i tak zawsze prawdę powiemy" no i moja matka chyba to samo pomyślała co ja i jakoś tak chamsko "taa a za rok powiecie ze nie chcecie mowic prawdy..." no i znów zaczęło fruwać... a na koniec sąsiedzi musieli jakoś dotrzeć do domu no więc moja matka zaproponowała , że odwieziemy ich ale ponieważ wszyscy byli w stanie "wskazującym" to odwiozłam ich ja :D
No a dzis nuda... przysior sie kręcił tym swoim sypiacym sie opelkiem...